Zraniona miłość
Pewnie nie ja jedyna zawiodłam się na miłości. Wiem, że już nigdy nikogo nie pokocham, a to wszystko przez niego - cymbała bez serca. Wszystko zaczęło się w Sylwestra. Myślałam, że będzie to nudna impreza, ale pomyliłam się. Pojawił się on. Przystojny, uśmiechnięty i jak się później okazało bardzo inteligentny i dowcipny. Nie sposób było się przy nim nudzić. Zakochałam się, jak to się mówi, od pierwszego spojrzenia.
Rano jedliśmy wspólne śniadanie (w grupie) i bardzo ucieszyłam się, kiedy przysiadł się właśnie do mnie. Poprosił o numer telefonu. Dałam mu bez słowa.
Zadzwonił już następnego dnia. To był wolny dzień, wybraliśmy się razem na spacer. Później spotykaliśmy się wiele razy. Od kilku tygodni codziennie. Było cudownie, było jak w raju.
Któregoś dnia spotkałam go na ulicy, szedł z inną dziewczyną za rękę. Podszedł do mnie i powiedział, że z nami koniec, że to nie ma sensu. Płakałam. On się śmiał.
Zrozumiałam, że nie warto kochać, bo po co? Nigdy już sie nie zakocham, bo nie zniosę drugi raz widoku mojego faceta idącego z inną za rękę i śmiejącego się wtedy, kiedy ja płaczę.
Dodaj komentarz